Po wyjściu z Nowego Meczetu przebijamy się ponownie przez bazar dokupując do zdobyczy bazarowych kawę, szafran czy herbatę jabłkową i planujemy wrócić na chwilę do hotelu, by zostawić zakupy i chwilę odpocząć.
W międzyczasie wrzuciliśmy coś na ruszt. Drugie podejście do prawdziwej baraniny, niestety nie polecam. Żołądek nie był jednak już pusty. Ot plus.
Park Sultan Ahmeta w pobliżu Błękitnego Meczetu, Hagii Sofi oraz znajdujący się na Hipodromie Konstantynopola Obelisk Teodozjusza, Wężowa kolumna i Obelisk Konstantyna.
Obelisk Teodozjusza
Wężowa kolumna
Obelisk Konstantyna
Po krótkim odpoczynku udajemy się do Błękitnego Meczetu.
Po wyjściu kierujemy się pod Hagię Sofię. Mamy jednak mały zgrzyt, jesteśmy chwilę po 16. Wejścia są do 16 właśnie czego nie wiedzieliśmy. Lekka wtopa, ale nie łamiemy się. Powoli klaruje się plan kolejnego wypadu do stolicy Turcji. Spieszymy się zatem do Bazyliki Cysternowej.
Zrobiliśmy się głodni, więc zajrzeliśmy jeszcze raz na pysznego Iskandera do knajpy u Saraya, którą polecam za baklawę, iskandera, obsługę, menedżera Sala I darmowe herbaty
:)
Ostatnia turecka shisha
:)
Po shishy jeszcze kilka zdjęć nocnych I kończymy tym akcentem ostatni dzień w Turcji.
Było pięknie. Kolejna porcja zdjęć wkrótce. Komentujcie
:)Wracam do Was po dłuższej przerwie. Następnego dnia obudziliśmy się z myślą, że będzie to długi i ciężki dzień. Nie myliliśmy się. W związku z podwójną zmianą strefy czasowej doba pierwszy raz w moim życiu miała 26h
:) Czekały Nas dziś dwa loty, pierwszy ze Stambułu do Budapesztu i kilka godzin później z Budapesztu do Londynu a następnie dotarcie do noclegu.
Wylatujemy z Turcji.
Zachód słońca na Węgrzech w oczekiwaniu na lot na Wyspy.
I sam wylot.
Allo, allo London.
Londyn niestety nie chciał zrobić na Nas dobrego pierwszego wrażenia. Po dotarciu na Luton mieliśmy spore, bo praktycznie godzinne opóźnienie Easybusa. Sama jazda do Londynu trwała z racji korków ponad 1,5h. Zanim dotarliśmy na przystanek przy Liverpool street już dawno wybiła północ. Po drodze szybki i przeciętny kebab a następnie nocny marsz do hostelu. Mieliśmy do pokonania 5km odcinek, był piątkowy wieczór. Z obserwacji naszych Brytyjczycy bawią się głośno i alkoholowo. Podczas drogi mijaliśmy masę śmieci i rzygowin przy pubach. Około godziny 1 docieramy do noclegu na Hassett Road. Padamy szybko.
Miałam dokładnie tak samo w Rzymie! Mój współtowarzysz powiedział, że było rewelacyjnie, ale on się już nie pisze na tak intensywne wyjazdy
:PPrzecudowne zdjęcia Budapesztu, lecę tam na Wielkanoc, jeszcze bardziej podsyciliście mój apetyt *.*Czekam na Stambuł, chyba najbardziej mnie interesuje
:)
Po wyjściu z Nowego Meczetu przebijamy się ponownie przez bazar dokupując do zdobyczy bazarowych kawę, szafran czy herbatę jabłkową i planujemy wrócić na chwilę do hotelu, by zostawić zakupy i chwilę odpocząć.
W międzyczasie wrzuciliśmy coś na ruszt. Drugie podejście do prawdziwej baraniny, niestety nie polecam. Żołądek nie był jednak już pusty. Ot plus.
Park Sultan Ahmeta w pobliżu Błękitnego Meczetu, Hagii Sofi oraz znajdujący się na Hipodromie Konstantynopola Obelisk Teodozjusza, Wężowa kolumna i Obelisk Konstantyna.
Obelisk Teodozjusza
Wężowa kolumna
Obelisk Konstantyna
Po krótkim odpoczynku udajemy się do Błękitnego Meczetu.
Po wyjściu kierujemy się pod Hagię Sofię. Mamy jednak mały zgrzyt, jesteśmy chwilę po 16. Wejścia są do 16 właśnie czego nie wiedzieliśmy. Lekka wtopa, ale nie łamiemy się. Powoli klaruje się plan kolejnego wypadu do stolicy Turcji. Spieszymy się zatem do Bazyliki Cysternowej.
Zrobiliśmy się głodni, więc zajrzeliśmy jeszcze raz na pysznego Iskandera do knajpy u Saraya, którą polecam za baklawę, iskandera, obsługę, menedżera Sala I darmowe herbaty :)
Ostatnia turecka shisha :)
Po shishy jeszcze kilka zdjęć nocnych I kończymy tym akcentem ostatni dzień w Turcji.
Było pięknie.
Kolejna porcja zdjęć wkrótce.
Komentujcie :)Wracam do Was po dłuższej przerwie.
Następnego dnia obudziliśmy się z myślą, że będzie to długi i ciężki dzień. Nie myliliśmy się. W związku z podwójną zmianą strefy czasowej doba pierwszy raz w moim życiu miała 26h :) Czekały Nas dziś dwa loty, pierwszy ze Stambułu do Budapesztu i kilka godzin później z Budapesztu do Londynu a następnie dotarcie do noclegu.
Wylatujemy z Turcji.
Zachód słońca na Węgrzech w oczekiwaniu na lot na Wyspy.
I sam wylot.
Allo, allo London.
Londyn niestety nie chciał zrobić na Nas dobrego pierwszego wrażenia. Po dotarciu na Luton mieliśmy spore, bo praktycznie godzinne opóźnienie Easybusa. Sama jazda do Londynu trwała z racji korków ponad 1,5h. Zanim dotarliśmy na przystanek przy Liverpool street już dawno wybiła północ. Po drodze szybki i przeciętny kebab a następnie nocny marsz do hostelu. Mieliśmy do pokonania 5km odcinek, był piątkowy wieczór. Z obserwacji naszych Brytyjczycy bawią się głośno i alkoholowo. Podczas drogi mijaliśmy masę śmieci i rzygowin przy pubach. Około godziny 1 docieramy do noclegu na Hassett Road. Padamy szybko.